POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata26.04.2021


Premiership - Anglia
•      Siedemnasta kolejka Premiership zaczęła się od starcia na szczycie: w piątek zmierzyły się Bristol Bears i Exeter Chiefs. Świetny początek zaliczyli gospodarze po pięknej akcji Andy’ego Urena, ale w gruncie rzeczy w pierwszej połowę przewagę mieli goście, którzy ani razu nie podarowali bristolczykom karnego. Odpowiedzieli dwoma przyłożeniami, na początku drugiej połowy świetny Jacques Vermeulen dołożył trzecie, a Bristolczycy zdołali przełamać obronę gości dopiero pod sam koniec meczu. Obrońcy tytułu ostatecznie wygrali 20:12 – byli wyraźnie lepsi, a obserwującemu ten mecz Warrenowi Gatlandowi znowu świetnie pokazał się ignorowany przez trenera Anglii Eddiego Jonesa wiązacz Sam Simmonds.
•      Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz London Irish – Harlequins: nie dość, że derby Londynu, to bezpośrednie starcie drużyn walczących o awans do play-off. Pierwsza połowa ze wskazaniem na Quins, którzy prowadzili 15:9 i zdobyli jedyne dwa przyłożenia w tej części meczu. Drugą połowę zaczęli jednak od czerwonej kartki dla Andre Esterhuizena (chyba trochę zbyt surowa kara za przepychankę bez piłki), a Irish wykorzystali przewagę i na 20 minut przed końcem, po dwóch przyłożeniach, prowadzili 21:18. Ostatnie słowo w meczu należało jednak do świetnego Marcusa Smitha – łącznik ataku Harlequins w samej końcówce meczu wziął sprawy w swoje ręce i zdobył przyłożenie po pięknej indywidualnej akcji. Dorzucił podwyższenie (w sumie zdobył 15 punktów) i Harlequins wygrali ten arcyważny mecz 25:21. W ich barwach po raz 300. zagrał Danny Care (asysta przy przyłożeniu Smitha), a po raz 350. Mike Brown (przyłożenie i asysta). Niestety ten ostatni o wiele już tego osiągnięcia nie poprawi – po tym sezonie Harlequins się z nim żegnają, choć pewnie tego bardzo żałują.
•      W ostatnim meczu kolejki zmierzyły się dwie potęgi, które jednak w tym sezonie radzą sobie gorzej: Wasps walczący o awans do Champions Cup podejmowali wciąż liczące na play-off Bath. Wasps znakomicie skończyli pierwszą połowę, po której prowadzili 15:5. Po przerwie zaczęła nam się wymiana ciosów, a po 20 minutach Wasps byli nadal na prowadzeniu, ale jego rozmiar znacznie zmalał: 25:22. Bath nadal napierało, i gdy na 10 minut przed końcem Ben Spencer skończył piękną akcję przyłożeniem i zrobiło się 29:25, wydawało się, że zwycięstwo powinni dowieźć do końca. Jednak moment później Beno Obano zobaczył czerwoną kartkę, a Wasps potrzebowali kilkudziesięciu sekund gry z przewagą, aby zdobyć przyłożenie i wyjść na prowadzenie, po kilku minutach dorzucili kolejne i wygrali 39:29.
•      Poza tym zajmujący piąte miejsce Northampton Saints, mimo wysiłków Nemaniego Nadolo (wrócił po kontuzji, wszedł z ławki, zdobył dwa przyłożenia, a miał szansę na więcej), pokonali na wyjeździe Leicester Tigers 23:18. Gloucester pokonało Newcastle Falcons 35:24 (choć po kwadransie przegrywało 7:21 mimo świetnego przyłożenia Louisa Reesa-Zammita), a poszukujący drugiego zwycięstwa w sezonie Worcester Warriors potężnie zagrozili Sale Sharks i przegrali zaledwie 32:35 (do przerwy prowadzili 11:7, w drugiej połowie jednak nie wystarczył hat-trick przyłożeń Francois Hougaarda; na osłodę zdobyli dwa punkty bonusowe).
•      Zwycięstwo Exeter nad Bristolem nie zmieniło porządku na czele tabeli: nadal Bristol ma przewagę nad Exeterem (zmniejszoną, ale wciąż sporą – 8 punktów) i zachował pozycję lidera w tabeli. W walce o play-off poważniej liczą się jeszcze Sale Sharks, Harlequins i Northampton Saints. Irish mają już 12-punktową stratę do czwartego miejsca i walczyć o półfinały będzie im bardzo trudno.
•      W Championship starcie na szczycie: Saracens w derbach Londynu podejmowali Ealing Trailfinders. W przedsezonowych meczach towarzyskich górą byli gracze Ealing, ale wtedy Saracens grali drugim składem. W niedzielę zdecydowanie wygrali 48:20, a aż 23 punkty zdobył z kopów Owen Farrell. Więcej mówi się jednak o jego występie tydzień temu: grając po raz pierwszy w Championship Farrell zaprezentował niesławną cechę swojego stylu gry – paskudną, wysoką szarżę. Niestety, nie został ukarany, choć ewidentnie zasłużył. Na czele tabeli nadal Ealing i Doncaster, ale Saracens mają o jeden mecz rozegrany mniej i awans do finału wydają się tylko formalnością.
•      Poza tym – dyrektor wykonawczy Premiership, Darren Childs odchodzi z ligi. Ciekawy jest kierunek: trafi do CVC czyli do firmy, która niedawno wykupiła w Premiership spory kawałek udziałów.
 
Top 14 - Francja
•      Koronawirusowy atak z ubiegłego weekendu trwa, kolejne przypadki pojawiły się m.in. w Castres i Tulonie. Ponieważ niewiele pozostało wolnych terminów, władze ligi profilaktycznie starają się zapobiegać dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby pomiędzy klubami. I znów zobaczyliśmy tylko trzy spośród siedmiu spotkań. Odwołano mecze Brive z La Rochelle (przełożony na 11 maja), Bajonny z Castres (przełożony na 29 kwietnia), Tulonu z Agen (ma być rozegrany 1 maja), a także zmagania półfinalistów europejskich pucharów, Bordeaux z Montpellier (tu najtrudniej znaleźć dodatkowe terminy, bo jedyne wolne weekendy w lidze to weekendy „europejskie”, a obie ekipy mają już po dwa spotkania zaległe – trzeba będzie grać w środku tygodnia). Francuzi zaczynają się zastanawiać, czy ten nowy atak choroby nie wpłynie na zakończenie rozgrywek w lidze i pojawiły się już głosy, aby z uwagi na taką sytuację ograniczyć spadek tylko do jednej drużyny.
•      Pozostały nam zatem tylko trzy mecze w dwudziestej drugiej kolejce. Odbył się mecz na szczycie: Tuluza podejmowała Racing 92. Goście na boisku zdawali się mieć przewagę, jednak decydującym momentem meczu były dwie żółte kartki zarobione przez nich tuż przed końcem pierwszej połowy. Pod koniec pierwszej połowy stracili karne przyłożenie, grając w trzynastkę na początku drugiej części spotkania też nie uchronili się przed siedmiopunktową akcją gospodarzy i choć wcześniej mieliśmy wynik na styku, od tego momentu Tuluza miała już znaczną przewagę punktową. Ostatecznie Tuluza wygrała 34:16, zdobywając ofensywny punkt bonusowy i umacniając się na czele tabeli – szanse Racingu na uniknięcie ćwierćfinałów zaś spadły. Po stronie Tuluzy cieniem na to zwycięstwo rzuciła się kontuzja Yoanna Hugeta, który zdobył pierwsze przyłożenie dla swojej ekipy kończąc piękną akcję, ale kilka minut później opuścił boisko i kto wie, czy nie był to ostatni akord jego kariery (to ostatni jego sezon, a kontuzja wygląda na poważną i może już nie zagrać). W Racingu zadebiutował natomiast Gaël Fickou.
•      Dużo emocji też w innym meczu drużyn z czołówki: Lyonu z Clermont. Obie ekipy były przed meczem na miejscach premiowanych awansem do ćwierćfinału, ale po ich piętach depcze spora grupa drużyn mających podobne ambicje. Pierwsza połowa zdawała się wskazywać na zdecydowane zwycięstwo gospodarzy: co prawda pierwsze przyłożenie zdobył Clermont, ale potem punktował już tylko Lyon, a na sam koniec tej części spotkania Judicaël Cancoriet z Clermont zobaczył czerwoną kartkę. Było 17:7. Ale pierwsze 20 minut drugiej połowy należało nieoczekiwanie do grających w osłabieniu gości – zdobyli jedyne przyłożenie w tym okresie, dorzucili trzy karne w wykonaniu Morgana Parry i wyszli na prowadzenie 23:20. Chwilę później zostali jednak na boisku w trzynastkę, co wykorzystali gospodarze zdobywając kolejne siedem punktów, ale wynik był sprawą otwartą. Zwłaszcza, że ostatnie 10 minut obie ekipy grały z wyrównanymi siłami, po czternastu. I w tym okresie zobaczyliśmy aż trzy przyłożenia: najpierw zapunktowało Clermont, wracając na czoło, ale ostatnie dwa słowa należały do Lyonu, który wygrał spotkanie 41:30. Dwa przyłożenia dla gospodarzy zdobył Josua Tuisova, który doszlusował na czele klasyfikacji najlepiej przykładających do Matthisa Lebela z Tuluzy - obaj mają po 12 przyłożeń w tym sezonie.
•      A poza tym walczący o play-off Stade Français podejmował broniące się przed spadkiem Pau. Mecz pod dyktando paryżan, którzy już po pierwszej połowie prowadzili 24:11 z trzema przyłożeniami na koncie, ale walki w nim nie brakło, choć niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Obie ekipy w drugiej połowie zostawały na boisku w trzynastkę. Paryżanom zdarzyło się to pod koniec meczu: prowadzili już 46:18, ale w ciągu pięciu ostatnich minut stracili dwa przyłożenia i bezcenny w walce o play-off ofensywny punkt bonusowy.
•      W tabeli niewielkie roszady. Tuluza wróciła na prowadzenie, ale La Rochelle ma rozegrane jedno spotkanie mniej. Generalnie, w stawce są tylko trzy drużyny z kompletem meczów na koncie – w ciągu dwóch ostatnich kolejek przybyło nam aż osiem spotkań zaległych i zobaczymy, jak liga sobie z tym poradzi. Cóż, miejmy nadzieję, że losy ligi będą się rozstrzygać na boisku, a nie przy zielonym stoliku – ale Francuzi przynajmniej o to walczą.
•      W Pro D2 Provence z Andrzejem Charlatem w składzie wygrało na wyjeździe z Rouen 26:21 i wyprzedziło swoich rywali w tabeli, awansując o jedno oczko i oddalając się od strefy spadkowej. Nasz skrzydłowy zdobył dla swojej ekipy przyłożenie.
 
Super Rugby - Nowa Zelandia, Australia
•      Przedostatnią kolejkę Super Rugby Aotearoa zaczął mecz Chiefs z Hurricanes. Spotkanie zaczęło się od mocnego akcentu w wykonaniu gości – przełamanie przed polem 22 m i błyskawiczne przyłożenie już w pierwszej minucie. Pierwsza połowa skończyła się remisem 10:10, a wyrównanie dał Chiefs Jordie Barrett karnym z 55 m. •      Drugą połowę zaczęli od przyłożenia Chiefs, ale po 80 minutach gry to Hurricanes byli bliżej zwycięstwa – prowadzili 24:23. To jednak Chiefs mieli piłkę w rękach, wywalczyli karnego po młynie i Damian McKenzie przechylił szalę zwycięstwa na ich korzyść (26:24). Chiefs kontynuowało świetną passę, natomiast Hurricanes fatalną – sześć porażek w siedmiu meczach, choć przecież wielokrotnie byli tak blisko…
•      W drugim meczu Crusaders odzyskali werwę i nie dali żadnych szans Blues – wygrali 29:6, a mogło być jeszcze wyżej. Cztery przyłożenia, w tym dwa Willa Jordana – jego pierwsze, z samego początku meczu, chyba najlepiej przedstawia bezradność graczy z Auckland. W ten sposób obrońcy tytułu zagwarantowali sobie udział w finale i rozegranie go na własnym stadionie. Kto będzie drugim finalistą? Póki co na drugim miejscu są Chiefs, ale w ostatniej rundzie grają przeciwko Blues, nad którymi mają pięć punktów przewagi, więc tu jeszcze może coś się zmienić.
•      W Australii ostatnia kolejka rundy zasadniczej Super Rugby AU i ostatnie rozstrzygnięcie: w półfinale w Canberrze naprzeciwko Brumbies stanie niespodziewanie Western Force, jeszcze rok temu mogące co najwyżej marzyć o grze w Super Rugby. Gracze z Perth do awansu potrzebowali zwycięstwa na własnym boisku nad Reds, ale przecież ich rywale są najsilniejszą drużyną w stawce. I początek meczu mógł wskazywać na to, że Force nie podoła zadaniu: pierwsze przyłożenie w meczu zdobyli właśnie Reds, a po 30 minutach prowadzili 21:7, na dodatek gospodarze zobaczyli dwie żółte kartki. Jednak jeszcze przed przerwą zmniejszyli straty do 6 punktów, a w drugiej dwoma przyłożeniami zapewnili sobie skromne zwycięstwo 30:27. Decydujące przyłożenie (trzecie w tym meczu skrzydłowego Jordana Olowofeli) zdobyli parę minut przed końcem, grając w osłabieniu po żółtej kartce. Potem Reds mieli jeszcze dwa karne na linii 5 m, ale zamiast kopać na bramkę i doprowadzić do dogrywki, chcieli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść w podstawowym czasie gry i wykorzystując osłabienie przeciwników wybierali młyny. Nic z tego nie wyszło i sensacja stała się faktem.
•      W tej sytuacji sobotni mecz między Waratahs i Rebels stracił swoją stawkę. Rebels już nie mieli szans na awans, ale Waratahs na pewno chcieli przekreślić pasmo samych porażek pierwszym zwycięstwem w sezonie. Nic z tego. Po zaciętym spotkaniu, mimo dwóch czerwonych kartek (paskudne wysokie szarże, a pierwsza uzupełniona o rzucenie się z pięściami na przeciwnika – w więc zasłużona podwójnie – ale cóż, te kartki to są te kulawe, 20-minutowe), Rebels wygrali 36:25 (pierwsze punkty po imponującej akcji już po pół minuty od rozpoczęcia meczu). Ostatnie pięć minut meczu grali w trzynastkę (nałożyła się czerwona kartka z żółtą), ale Waratahs nie wykorzystali tej przewagi.
•      Przed nami pierwsza faza play-off czyli półfinał Brumbies – Western Force. Kto wie, jaką jeszcze niespodziankę będą w stanie sprawić gracze z Perth. W sezonie dwukrotnie wysoko przegrali z obrońcami tytułu i na pewno nie są faworytem, ale po świetnej końcówce fazy zasadniczej nikt ich nie skreśla.
•      Nie ma już przeszkód dla drugiej części superrugbowego sezonu: Super Rugby Trans-Tasman ma ruszyć zgodnie z planem, bowiem drużyny będą mogły bez przeszkód podróżować między Australią i Nową Zelandią. Nie będzie tylko super-rundy planowanej pierwotnie do rozegrania w jednym miejscu. Ciekawe, jak zostaną pogodzone nowinki w przepisach, odmienne przecież w obu gałęziach Super Rugby.
•      W kontekście przyszłorocznej imprezy wiemy nieco więcej o Moana Pasifika. 80% jej składu mają stanowić zawodnicy z prawem do gry w reprezentacjach wysp Pacyfiku. Oznacza to, że w składzie będzie mogło być ośmiu graczy bez tego prawa. Swoją bazę będzie mieć w Auckland, ale jest szansa na rozgrywanie (niektórych?) „domowych” meczów w innych miejscach (m.in. na Hawajach i w stolicy Samoa, Apia – stolica Tonga, Nuku’alofa, niestety nie ma odpowiedniej infrastruktury). Pewne obawy mają Blues, też przecież z Auckland, a także Australijczycy, przecież w dużym stopniu bazujący na graczach z Oceanii.
 
Rainbow Cup - Irlandia, Szkocja, Walia, Włochy
•      Ruszył Rainbow Cup, ale nie taki, jak organizatorzy planowali. Bo nie będzie jednego turnieju, ale dwa odrębne. Covid, ograniczenia w podróżowaniu i wreszcie brak zgody władz na utworzenie bazy dla ekip z południa w Anglii, Irlandii lub innym europejskim kraju spowodowały, że rozegranie jakichkolwiek spotkań międzykontynentalnych nie będzie możliwe. Drastyczne skrócenie rozgrywek ligi Pro14, po to aby w środku epidemii zorganizować transkontynentalny turniej, okazało się wielkim błędem. Cóż, teraz władze ligi robią dobrą minę do złej gry. W ten weekend ruszyły rozgrywki europejskiego Rainbow Cup, za tydzień ma wystartować południowoafrykański (franszyzy z Południowej Afryki po raz czwarty w ciągu paru miesięcy rozegrają zawody we własnym gronie).
•      Na boisku ciekawie w Irlandii: Ulster podejmował Connacht i przegrał 24:26, tracąc decydujące przyłożenie w ostatniej akcji meczu (i po captain’s referral użytym przez kapitana Connachtu). A w szlagierowym meczu Leinsteru z Munsterem goście wzięli solidny rewanż za przegrany finał ligi – szkoda tylko, że w spotkaniu bez znaczenia. Munster wygrał aż 27:3, a znakomite zawody rozegrali jego łącznicy, Conor Murray (dwa przyłożenia) i Joey Carbery, wracający do formy po kontuzji. Leinster dał odpocząć kilku ważnym zawodnikom przed półfinałem Champions Cup, ale wynik i tak zawstydzający. W derbach Walii Ospreys pokonali zdecydowanie Cardiff Blues 36:14 (prowadzili nawet 24:0), a Dragons wygrali ze Scarlets 52:32 po znakomitej drugiej połowie (aż 35 punktów). Poza tym zaskoczenie w Treviso – Benetton pokonał Glasgow Warriors 46:19 (a w sezonie ligowym miał przecież na koncie komplet porażek; Włosi prowadzili w tym meczu już 38:0), a bardzo odmłodzony Edynburg pokonał Zebre 24:18 (choć do przerwy przegrywał).
 
Top League - Japonia
•      W japońskiej Top League za nami 1/8 finału – bez specjalnych niespodzianek. W siedmiu spotkaniach wygrywały drużyny wyżej notowane po fazie zasadniczej, a niemal wszystkie spotkania były dość jednostronne. Zaimponowało zwłaszcza Suntory Sungoliath, które pokonało NEC Green Rockets aż 76:31, a Beauden Barrett do punktów z podwyższeń dorzucił dwa przyłożenia (pierwsze i ostatnie w meczu). Niespodzianki nie sprawili Kintetsu Liners, jedyna drużyna z niższego poziomu rozgrywek, która co prawda zaczęła mecz z Panasonic Wild Knights od przyłożenia, ale potem punktowali już tylko rywale, którzy wygrali 54:7. Jedyne bardziej wyrównane spotkanie stoczyły Toshiba Brave Lupus i Ricoh Black Rams (górą goście 27:24), a jedyną drużyną z czołowej ósemki fazy zasadniczej, która odpadła, jest NTT Communications Shining Arcs, pokonana przez Canon Eagles 43:13.
Skład ćwierćfinałów (za dwa tygodnie): Toyota Verblitz – NTT Docomo Red Hurricanes, Panasonic Wild Knights – Canon Eagles, Kobelco Steelers – Kubota Spears i Suntory Sungoliath – Ricoh Black Rams.
 
Liga Stawok - Rosja
•      Znamy komplet półfinalistów w rosyjskiej Lidze Stawok: w rewanżowych meczach ćwierćfinałowych Jenisiej-STM Krasnojarsk ponownie wysoko pokonał Striełę Kazań (48:3) i w półfinale zagra przeciwko Krasnemu Jarowi Krasnojarsk (lokalne derby, przez ostatnie 10 lat powtarzane w finale rozgrywek), a WWA Podmoskowje pokonało Metałłurga Nowokuźnieck 22:16, ale ponieważ w pierwszym meczu przegrało większą liczbą punktów, w półfinale przeciwko Lokomotiwowi Penza zagra Metałłurg.
 
Top 10 - Włochy
•      We włoskiej Top 10 rozegrano ostatnią, osiemnastą rundę spotkań fazy zasadniczej. Znamy czwórkę drużyn, które zagrają w półfinałach (Petrarca, Rovigo, Emilia i Calvisano), ale wszystkie mają jeszcze zaległe spotkania do rozegrania, co może zmienić rozstawienie. Spośród czterech zaległych spotkań w lidze aż w trzech powinno uczestniczyć przedostatnie Colorno, co nieco utrudnia sytuację z kalendarzem.
 
División de Honor - Hiszpania
•      Podobna sytuacja w hiszpańskiej División de Honor - za nami ostatnia kolejka, ale pozostały cztery zaległe spotkania. Tu wciąż jest niepewny jeden ćwierćfinalista. A w najciekawszym spotkaniu ostatniego weekendu podmadryckie Alcobendas potwierdziło swoją pozycję lidera, pokonując trzeci w tabeli El Salvador z Valladolid 27:10.
 
Didi 10 - Gruzja
•      Zbliża się do końca druga faza rozgrywek gruzińskiej Didi 10. Na czele dwie drużyny z dużą przewagą nad resztą stawki: Aia Kutaisi i Batumi. W słabszej grupie wciąż próbuje dokończyć sezon zespół Dżiki Gori, który rozgrywa spotkania w wymiarze 60 minut, a i tak dostaje solidnie w kość (w ostatnim meczu przegrali 7:91 – zaskoczeniem nie jest rozmiar porażki, ale fakt, że zdobyli przyłożenie). Do rozegrania jeszcze jedna kolejka za dwa tygodnie, a w międzyczasie dwa zaległe spotkania.
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•      W Major League Rugby przede wszystkim derby Kalifornii: LA Giltinis rozgromili San Diego Legion 45:17 w meczu, w którym niemal wszystkie punkty padły w pierwszej połowie. Z kolei liderujące w konferencji wschodniej Rugby United New York przegrało z Toronto Arrows aż 12:53 (trzy przyłożenia Argentyńczyka Manuela Montero). Pauzowali obrońcy tytułu ze Seattle, którzy są najsłabsi w lidze – próbują ratować skórę zmianami w sztabie trenerskim, do którego m.in. dołączyła irlandzka legenda, Rory Best. W konferencji zachodniej na prowadzeniu Los Angeles z sześcioma punktami przewagi nad Utah Warriors. W konferencji wschodniej stawka bardzo wyrównana: prowadzą z identyczną liczbą punktów Atlanta i Toronto, o oczko mniej mają Nowy Jork i Nowy Orlean.
 
SLAR - Ameryka Południowa
•      W Súper Liga Americana de Rugby blisko było niespodzianki i pierwszego zwycięstwa kolumbijskich Cafeteros Pro – ulegli urugwajskiemu Peñarolowi zaledwie 13:14. Na dwie kolejki przed końcem skład półfinałów ligi jest już pewny: Jaguares XV, Peñarol, Selknam i Olimpia Lions. Poza play-off pozostali brazylijscy Cobras oraz Cafeteros Pro.
 
SuperLiga - Rumunia
•      Dla odmiany – wystartowała rumuńska SuperLiga. W składzie tylko sześć drużyn, dwie z nich przełożyły spotkanie. W pierwszej kolejce zobaczyliśmy zatem derby Bukaresztu (Steaua po skutecznym finiszu pokonała Dinamo 38:36), a obrońcy tytułu, Știința Baia Mare, pokonali Universitateę Kluż 36:18.
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Harmonogram Trans-Tasman Super Rugby Jesienne tournee rugbistów
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki