POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata07.09.2020


Pro14
• W Pro14 półfinały sezony 2019/2020. Miał być hit w meczu odwiecznych irlandzkich rywali, Leinsteru i Munsteru. Zawody jednak nie porywały, padło w nich zaledwie jedno przyłożenie, a w drugiej połowie gracze obu drużyn zdobyli tylko trzy punkty (zdobywca Złotego Buta Pro14, JJ Hanrahan, spudłował w tej części spotkania dwa karne z niezłych pozycji). Leinster kontynuował swoją zwycięską passę i wygrał 13:3. A Munster znowu kończy swój udział w rozgrywkach na półfinale.
• Drugi półfinał początkowo wyglądał podobnie jak pierwszy: w pierwszej połowie więcej było w nim walki, niż punktów. Edynburg po błędzie obrony Ulsteru na początku spotkania wyszedł na prowadzenie 5:0 i do przerwy wynik się już nie zmienił. Po przerwie jednak mecz nabrał rumieńców. Edynburg zwiększył przewagę do 12 punktów, Ulster zaś ponownie zniwelował ją do pięciu po znakomitej, pełnej offloadów akcji skrzydłem. Edynburg ponownie odskoczył (też fantastyczna akcja), ale pod koniec meczu Ulster zdołał wyrównać wynik meczu na parę minut przed końcem, po przyłożeniu zdobytym potężnym maulem: było 19:19. Swoją szansę w ostatniej minucie dostali rugbyści z Belfastu i ją wykorzystali: rezerwowy Ian Madigan, który parę minut wcześniej popisał się pięknym podwyższeniem spod linii bocznej, tym razem dostał szansę z karnego z ponad 40 m i również ją wykorzystał. Ulster wygrał w Edynburgu 22:19 i będziemy mieć pierwszy od czterech lat wewnątrzirlandzki finał rozgrywek: Leinster – Ulster. Swoją drogą, rewanż za finał sprzed siedmiu lat – wtedy Leinster wygrał na tym samym stadionie 24:18.
• Ze Szkocji dobiegła informacja, że federacja porozumiała się z zawodnikami co do cięcia wynagrodzeń. Szczegółów jednak nie podano.
 
Top 14
• Pierwszym meczem nowego sezonu francuskiej ligi Top 14 nie było ostatecznie starcie Stade Français z Bordeaux – epidemia wyeliminowała w paryskim klubie dużą grupę graczy i zespół nie byłby w stanie zestawić pierwszego rzędu młyna. Dlatego sezon zainaugurowali gracze Montpellier i Pau. W tej pierwszej drużynie co prawda krótko przed weekendem stwierdzono przypadek zakażenia wśród zawodników (i kolejny wśród personelu), jednak zgodnie z protokołem medycznym LNR, mniej niż trzy zakażenia nie wstrzymują meczu. Emocji było sporo: najbogatszy klub ligi (a może i świata), Montpellier, do przerwy prowadził 23:10. W drugiej połowie jednak przez dwadzieścia minut grał w osłabieniu, a Pau powoli odrabiało straty. Tuż przed końcem Montpellier prowadziło już tylko 23:19, a skończyło się wynikiem 23:26: w ostatniej akcji meczu, już w 83. minucie, sędzia przyznał Pau karne przyłożenie – potężnie pchnęli młynem na piątym metrze, a rywale zatrzymali ich nieprzepisowo.
• Jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań kolejki było starcie drugiej i trzeciej drużyny poprzedniego, przerwanego sezonu: Lyon podejmował paryski Racing 92. Emocji było sporo, a wynik przez większość meczu utrzymywał się na styku. Do przerwy Lyon prowadził 16:13. Pierwsze punkty w meczu dla tej ekipy padły z drop goala Jonathana Wisniewskiego z 40 metrów, a pierwsze przyłożenie zdobył Mathieu Bastereaud, który wrócił do Francji po przerwie na grę w Nowym Jorku. W drugiej połowie to paryżanie wyszli na prowadzenie po zdobyciu 14 punktów, Lyon odpowiedział siedmioma i choć do końca meczu pozostało kilkanaście minut, a różnica punktowa wynosiła zaledwie 4 oczka, nic się już nie zmieniło. Lyon przegrał u siebie 23:27, inkasując tylko punkt bonusowy.
• Szlagierem kolejki był mecz Clermont z Tuluzą. Była to powtórka ostatniego finału ligi (z 2019), a na trybunach miało pojawić się aż 10 000 widzów. I obejrzeli pełne dramaturgii widowisko. Po dwudziestu minutach było 6:5 dla gospodarzy. Wtedy Clermont zdobył karne przyłożenie dające mu prowadzenie 13:5. Żółtą kartkę za zawalenie maula na linii pola punktowego zobaczył Julien Marchand i okazało się, że od tej chwili gracze z Tuluzy grali w osłabieniu do końca meczu: gdy mijało dziesięć minut kary Marchanda czerwoną kartkę zobaczył Joe Tekori. Wydawało się, że mecz dla Clermont jest już ustawiony (ponad godzina z przewagą liczebną), w ciągu ostatnich pięciu minut pierwszej połowy zdobyli kolejne 10 punktów i prowadzili 23:5. Jednak druga połowa na pewno nie poszła zgodnie z planem graczy spod znaku Michelina. Choć po dziesięciu minutach goście pozostali już tylko w trzynastkę (druga czerwona kartka, dla Rory’ego Arnolda), to oni punktowali. Do 60. minuty zdobyli 17 punktów, oddając gospodarzom zaledwie 3 i było już tylko 26:22. Parę minut później żółtą kartkę zobaczył gracz Clermont, Daniel Bibi Biziwu i Tuluza poszła za ciosem wychodząc na prowadzenie 30:26. Jednak to Clermont wciąż miało jednego gracza więcej na boisku, wreszcie zdobyło przyłożenie i zrobiło się 33:30. Jednak Tuluza nie rezygnowała, a ostatnie minuty były pełne dramatyzmu. Tuluza mimo różnicy dwóch zawodników atakowała, a kilkakrotnie przyznawane im karne w zasięgu kopu na bramkę wykorzystywała na wykopy w aut: remis ich nie interesował, grali o pełną pulę. Minutę przed końcem przedarli się na pole punktowe rywali, ale sędzia unieważnił przyłożenie po TMO uznając, że gracz Tuluzy nie wypuścił piłki po tym, jak przeciwnik sprowadził go na ziemię. Wydawało się, że jest pozamiatane, była już 80. minuta, ale Tuluza odzyskała piłkę i ponownie zaatakowała. Ponownie też dostała rzut karny, który mogła zamienić na kop na bramkę, ale znowu przeniosła grę na piąty metr Clermont. Tym razem jednak gospodarze zmusili gości do błędu i mecz skończył się wynikiem 33:30. Niewątpliwie jednak hit spełnił pokładane w nim oczekiwania. Dla Clermont 21 punktów zdobył Camille Lopez (przyłożenie oraz dwa podwyższenia i cztery karne).
• Poza tym: La Rochelle pokonało Tulon 29:15. Świetna postawa roszelczyków w obronie: nie pozwolili graczom z Tulonu na zdobycie ani jednego przyłożenia; z drugiej strony sami nie zdołali wykorzystać okresu gry z przewagą dwóch zawodników. 24 punkty dla La Rochelle zdobył Ihaia West (pięć karnych, dwa podwyższenia i przyłożenie). Agen uległo Castres 22:26. Trzy przyłożenia dla Agen (z czego dwa Gabriela Ibitoye) nie wystarczyły – choć Castres zdobyło jedno mniej, to więcej punktów z kopów zaliczył Benjamin Urdapilleta. W starciu dwóch beniaminków z poprzedniego sezonu Brive pokonało Bajonnę 42:23. Dzięki temu zostało liderem w tabeli po pierwszej kolejce. Co ciekawe, żaden ze zwycięzców nie zdobył punktu bonusowego (we Francji przyznawanego, gdy zdobędzie się trzy przyłożenia więcej od przeciwnika).
• Ruszyła też druga liga – Pro D2 – tu mieliśmy dwa odwołane mecze. W podstawowej piętnastce Provence wybiegł na boisko nasz Andrzej Charlat. Choć nie zapisał punktów na swoim koncie, to jego drużyna odniosła bonusowe zwycięstwo.
• Podobnie można podsumować debiut Katarzyny Paszczyk w drużynie z Rennes (z tą różnicą, że weszła z ławki). W pierwszej kolejce żeńskiej ligi francuskiej (Elite 1) jej drużyna pokonała Stade Français 68:0.
 
Premiership
• W Anglii osiemnasta kolejka Premiership. Mecz Northampton Saints z Exeter Chiefs był próbą generalną ćwierćfinału Champions Cup, który zobaczymy za dwa tygodnie w tym samym zestawieniu (tyle że rozgrywany w Exeter, a nie Northampton). Miał jednak i tym razem realną stawkę, bo Saints potrzebowali punktów, by utrzymać się w walce o awans do półfinałów ligi. Spotkanie nie zawiodło, ale Saints ostatecznie przegrali 19:22. Już po dziesięciu minutach przegrywali 0:14, ale wzięli się w garść i na początku drugiej połowy wyszli na prowadzenie 19:14. W końcówce jednak to gracze z Exeter byli skuteczniejsi. Bardzo kiepska passa Saints, którzy przez długi czas byli w czołowej dwójce tabeli, a teraz w pięciu spotkaniach po wznowieniu ligi odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo (to szósta z rzędu przegrana na swoim stadionie) i chyba już stracili szansę na półfinał. Z kolei Chiefs mają w tym samym okresie komplet pięciu zwycięstw. A warto zwrócić uwagę, że Saints grali właściwie w najmocniejszym zestawieniu, natomiast Chiefs wystawili w zasadzie drugi skład.
• W innym ciekawym meczu Saracens podejmowali Wasps i po raz drugi w tym sezonie ponieśli porażkę na swoim stadionie: przegrali 18:28. Co prawda już po dwóch minutach meczu i przyłożeniu Elliota Daly’ego wyszli na prowadzenie 7:0, jednak w pierwszej połowie nic więcej nie osiągnęli, a Wasps, choć bez przyłożeń, raz po raz punktowali z karnych i do przerwy było 7:12. Po przerwie Saracens się przebudzili, dorzucili osiem punktów (przyłożenie Seana Maitlanda i karny Owena Farrella) i wyszli na prowadzenie. W 61. minucie było 15:15, gdy nastąpił moment zwrotny w meczu: Owen Farrell dostał czerwoną kartką za wyjątkowo paskudną wysoką szarżę w bok głowy osiemnastoletniego Charliego Atkinsona (dopiero drugi jego występ w Premiership, jest zawodnikiem akademii Wasps). Farrell wielokrotnie był krytykowany w mediach za tego typu grę faul, a sędziowie za nieadekwatne jej penalizowanie – tym razem wreszcie dosięgła go zasłużona kara, która na dodatek może być dla Saracens bardzo bolesna, bowiem zapewne nie będzie mógł zagrać w hitowym ćwierćfinale Champions Cup przeciwko Leinsterowi. Ba, mówi się nawet o 10 tygodniach zawieszenia, co oznaczałoby absencję także w pierwszych meczach okienka testowego. Okres gry w przewadze Wasps wygrali 13:3 i całe spotkanie rozstrzygnęli na swoją korzyść 28:18. To cenny sukces w kontekście walki o półfinały, na dodatek na bardzo trudnym terenie. Aż 23 punkty dla Wasps zdobył z kopów (karne i jedno podwyższenie) Jimmy Gopperth.
2700 fanów obejrzało na Twickenham Stoop mecz Harlequins z Bath – to był pierwszy mecz Premiership od momentu wybuchu epidemii z udziałem publiczności. Kibice mogli cieszyć się na początku meczu, gdy Harlequins objęli prowadzenie, ale później już tak różowo nie było. Choć to gospodarze mieli w statystykach zdecydowaną przewagę i w terytorium, i w posiadaniu piłki, to Bath do przerwy prowadziło 23:13, a na kilkanaście minut przed końcem 34:13. Zryw Harlequins w końcówce nic już nie mógł zmienić, nawet mimo gry rywali przez kilka minut po dwóch żółtych kartkach w trzynastkę. Ostatecznie Harlequins przegrali 27:41, ostatecznie już grzebiąc ostatnie nadzieje na awans do play-off.
• Poza tym Worcester Warriors zgodnie z oczekiwaniami ulegli Bristol Bears. Co prawda do przerwy prowadzili 13:10, ale w drugiej części spotkania punktowali tylko goście napędzani przez świetnych środkowych (Semi Radradrę i Siale Piutau) i ostateczny wynik to 13:36. Leicester Tigers uległo Sale Sharks 31:40: porażka nie jest niespodzianką, ale jej niewielki rozmiar już w jakimś stopniu tak, Tigers do ostatniej minuty meczu mieli zwycięstwo w zasięgu przyłożenia z podwyższeniem. Gloucester wygrało z London Irish 36:23, a kolejne przyłożenia zanotowali skrzydłowi tej drużyny, Ollie Thorley i Louis Rees-Zammit.
• W tabeli ligowej nie ma w czołówce zmian na pozycjach, ale na cztery kolejki przed końcem grupa walcząca o półfinały zredukowała się już chyba tylko do pięciu zespołów. Exeter Chiefs są już w praktyce pewni awansu – mają przewagę 13 punktów nad najbliższym rywalem. Grupa walcząca o trzy pozostałe miejsca mieści się w rozstrzale pięciu punktów (Sale, Bristol, Wasps i Bath). Odpadli z niej chyba już definitywnie Northampton Saints, którzy tracą do Bath już dziewięć punktów, identyczny dorobek ma Gloucester, a Harlequins tracą już do czwartego miejsca aż 14 punktów.
• Kolejny tydzień testów na obecność koronowirusa przyniósł jeden przypadek choroby wśród zawodników klubów ligowych.
• Drugoligowy klub z Leeds powrócił do nazwy, którą porzucił przed kilkunastu laty: Leeds Tykes. Przez ten okres nosił nazwę Leeds Carnegie, a następnie Yorkshire Carnegie. Niestety, póki co ten najlepszy klub rugby union z matecznika rugby league nie ma perspektyw powrotu do grania w Premiership.
• Do Newcastle Falcons (powracających do Premiership po sezonie spędzonym poziom niżej) dołączy dotychczasowy zawodnik Gloucester, Logovi’i Mulipola, reprezentant Samoa.
 
Super Rugby
• A ostatniej kolejce fazy zasadniczej Super Rugby AU ciekawiej, niż można było się spodziewać. Mnóstwo emocji mieliśmy w meczu Western Force, które nie miało już szans na podźwignięcie się z dna tabeli, ale walczyło o honorowe zwycięstwo, z Rebels, którzy potrzebowali zwycięstwa, aby awansować do półfinału rozgrywek. W pierwszej połowie drużyny szły łeb w łeb: na każde przyłożenie Rebels Force odpowiadało tym samym. Lepsza skuteczność z kopów dała Rebels prowadzenie do przerwy 20:13. Ale w drugiej połowie Western Force w ciągu dwudziestu minut zdobyło 17 punktów bez odpowiedzi gracy z Melbourne. Ci co prawda wreszcie się przebudzili, ale na kilka minut przed końcem przegrywali 27:30. Gdy sędzia unieważnił przyłożenie Mariki Koroibete, wydawało się, że Western Force uciekli spod topora. Nie udało im się jednak przetrwać naporu Rebels, którzy na minutę przed końcem dopięli swego i wygrali ostatecznie 34:30, zapewniając sobie awans do półfinału. Mimo porażki Western Force w tym meczu pokazali, że potrafią być konkurencyjni, przynajmniej w Australii. W drugim meczu pewni awansu do półfinału Reds pokonali pewnych finału Brumbies 26:7. Jednak kilka razy Brumbies byli o krok do przyłożenia i kończyli z piłką wylatującą do przodu – gdyby mieli nieco więcej szczęścia, wynik mógł być zupełnie inny. Skarżą się też na grę nie fair Reds w młynach. Na trybunach w Brisbane zasiadło prawie 10 tys. widzów – to rekordowa liczba dla Australii od czasu wznowienia rozgrywek.
• Mamy zatem w półfinale starcie Reds – Rebels, a w finale czekają Brumbies. Za burtą play-off zostali Waratahs z Sydney i Western Force z Perth.
• Południowoafrykańska impreza, dotąd roboczo nazywana Currie Cup, ostatecznie ma zostać zorganizowana pod szyldem Super Rugby Zans Afrika. Planowana data rozpoczęcia rozgrywek z udziałem siedmiu drużyn to 10 października, turniej ma trwać do początku stycznia przyszłego roku. A drużyny wróciły niedawno do kontaktowych treningów.
• W Nowej Zelandii Highlanders nie odnowili kontraktu z trenerem Aaronem Maugerem, który pełnił tę funkcję przez trzy lata.
 
Major League Rugby
• Niepowodzeniem zakończyły się rozmowy Major League Rugby z Kanaloa Hawaii o przystąpieniu tego klubu do rozgrywek amerykańskiej ligi w 2021. Prawdopodobnie hawajczycy nie uiścili płatności na rzecz MLR, więc sezon 2021 zamknął się przed nimi, choć władze ligi są gotowe do rozmów o przyjęciu drużyny w kolejnym sezonie. Z kolei przedstawiciel Kanaloa wyraził w mediach społecznościowych wątpliwości, czy MLR na pewno przetrwa epidemię.
 
SuperLiga - Rumunia
• Poznaliśmy finalistów SuperLigi: są nimi dwie drużyny, które w ostatnich 11 latach dzielą się tytułami mistrzowskimi: SCM Timișoara i Știința Baia Mare. W półfinałach odpadły obie drużyny z Bukaresztu. Dinamo bardzo wysoko przegrało z Baia Mare, ale Steaua uległa Timișoarze zaledwie jednym punktem. Swoją drogę, ostatni raz ktoś spoza grona półfinalistów sięgnął po tytuł mistrzowski w poprzednim stuleciu…
 
Extraliga - Czechy
• Niedługo nasi sąsiedzi oglądali swoją ligę. Wystartowała 22 sierpnia, ale w ostatniej kolejce odbył się już tylko jeden mecz z czterech zaplanowanych. Wszystko z powodu wykrycia zarażeń koronawirusem u zawodników praskich klubów, które stanowią połowę stawki.
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Krakowskie Siódemki zamiast Kraków Sevens RE: REIC Championship
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki